czwartek, 16 stycznia 2014

                                " Przygoda z chomiczkiem"
                                                               ( rozdział 8)
                                   ' Porwanie Iwony'

- No ale jaki pies? ( zapytałam)
- Dobrze wiecie jaki.
- Nie oddamy ci go. ( Powiedziała Iwona)
- A niby dlaczego?
- Bo ty chcesz go zabić!!!:( ( powiedziałam)
- A to już nie wasza sprawa.

Spojrzałyśmy na siebie z Iwoną i chórem powiedzieliśmy:
Wiać!!!
To było dziwne bo ten pan nawet nie chciał nas gonić.

- On chyba ma jakiś plan! ( powiedziałam)
- Teraz musimy trzymać się razem na każdym kroku.
- Masz rację. 

Byliśmy zdenerwowane gdy obejrzeliśmy się za siebie go już nie było...
Poszliśmy dalej i wróciliśmy do domu Babci Chleo.

- Cześć.
- Hej.
- Hej.

- Co na kolacje? (zapytała Iwona)
- Dzisiaj na kolacje jest Struś w sosie własnym.
- Chyba Gołąbek?
- Tak to chłopczyku struś.
- Struś? ( powiedziałam )
- Nie świnka z wisienką.
- Siadajcie.

Usiedliśmy przy stole i zobaczyliśmy strusia.

- A ten struś to skąd? ( zapytała Iwona)
- Z bagien.
- A gdzie tu jest bagno?
-  Nad jeziorem.
- To dziękuję. Jutro wcześnie wstaje z Moniką i musimy iść spać.
- Co ominie was budyń z czekoladowymi komarami.

Poszłam z Iwoną do pokoju Chleo.
Mówiliśmy o zoo.
Cieszyliśmy się, że publicznie będziemy karmić foki.
Gadaliśmy... gadaliśmy... i w końcu zasnęliśmy.

- Iwona 6:00 Trzeba wyjść z Asem na spacer i przygotować się do zoo.
- Iwona... Iwona... Gdzie jesteś?
- Chleo!
- No.
- Nie ma Iwony.

Przeszukaliśmy do słownie 100 razy cały dom.
I nigdzie jej nie było.
Edek zajrzał do łazienki 101 raz i zobaczył kartkę.
Nie umiał czytać więc nas zawołał.
Przeczytałam tam:

                  Albo pies albo koleżanka.

KAROL:()

- Karol? ( powiedziałam)
- Co o co chodzi?

- Zaraz przyjdę muszę wykonać pewien telefon.
- Ok.

Weszłam do łazienki i wykręciłam numer do... taty.

- Halo.
- Cześć tato.
- O co chodzi Moniko?
- Czy znasz Karola?
- Tak to mój stary kolega z liceum.
- Czy znałeś jeszcze jakiegoś Karola?
- Nie.
- Ok dzięki pa.
- Pa.

Wybiegłam z łazienki.
Poszłam do Chleo i jej wszystko opowiedziałam.
Gdy dowiedziała się wszystkiego...
Myślałyśmy co robić.
Nagle w padłam na pomysł żeby zadzwonić na telefon Iwony.

- Dzwoń. ( powiedział Edek)
- Ok.

Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka z telefonu Iwony.
Tam również była karteczka.

                       Macie czas do jutra.
Była już 7:30.
Musiałam iść do zoo.
Ale nie. Nie mogę zostawić w potrzebie przyjaciółki.


Ja i Edek poszliśmy do bloku.
 Stanęliśmy przy drzwiach i usłyszeliśmy rozmowę pana.

- Te bachory myślą, że jeśli oddadzą mi psa to ja im tą dziewczynę.
O nie złapie w tedy ich i tego kundla...
                                              C.D.N. 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz