" Psi pamiętnik pisany łapą"
( Rozdział 1 )
Ja, Sabcio... Urodziłem się na wsi u rolnika, miałem też super brata i siostrę!
Brata Reksia- który był strasznie podobny do mnie, tylko miał łaty i miał więcej białego koloru ode mnie, ale miał króciutkie nogi, jak jamnik.
Siostra... HM.... Nie pamiętam jak miała na imię... coś od Pimpka??? Nie... nie pamiętam. Nie dużo pamiętam ze swojego dzieciństwa... ale to co pamiętam oczywiście wam opowiem! Moja mama nie żyła w za dobrych warunkach, była na łańcuchu, na szczęście ja latam se po podwórku ile wlezie... Czasami włączam turbo i biegam jakbym napił się jakiegoś napoju... I nie mogę się zatrzymać, ale wracając do mojej mamy... Moja psia mamusia uczyła mnie polować... Nie chcę się chwalić, ale jestem dobry w te klocki... Zapamiętałem parę trików... nie wiedziałem, że aż tak wysoko umiem skakać... łapałem szczury, myszy, ptaki... Do teraz mam do tego wprawę... dosyć niezłą! No a moja siostra... Jak to dziewczyny... jakoś tego nie lubiła, bardziej przejmowała się tym czy dobrze wygląda... I zawsze musiałem jej pomagać, ale i tak wychodziło na to, że ja się trudziłem, a ona sie przeglądała w kałuży... Nie łaskaw się przynajmniej czegoś nauczyć, miała ona tez cienkie nóżki, i z wyglądu była podobna do sarenki...Jeśli chodzi o mojego brata, może bym sie z nim taplał w błocie, ale szybko wzięła go córka gospodarza... Siostrę chyba też ktoś wziął, ale ona była ostatnia... Moja mama już nie żyje, słyszałem, że samochód ją potrącił... kazała właśnie na to uważać... może po niej mam to, że zwiewam z domu... i czasami omało nie wpadnę pod auto!!!
Dziadek mojej właścicielki przywiózł mnie dzień przed przeprowadzką... gdy mnie dostali za darmo... ( dziadek pracował u pszczół u tego pana i go dostał)
To pojechali do weterynarza... Oh... gdy tylko pomyśle o tym lekarzu, to mam przed oczami jedno: JEDNĄ WIELKĄ IGŁĘ, WBIJAJĄCĄ SIĘ W MOJĄ SKÓRĘ!!!
Ale nie wchodźmy w szczegóły... Ale i tak dobrze, że tam pojechaliśmy, i pan dał nam te tabletki a my je wzięliśmy!! To były tabletki na podróż. Jechałem pociągiem, przed wyruszeniem dali mi tabletkę... ale pociąg spóźniał się o dwie godziny, tabletki tez były dwie, a one przestały działać! I się zaczęło... Taksówki, rzygi, i... kupka... W taksówce zwymiotowałem na dziadka mojej właścicielki kolano... Ale jakoś dojechaliśmy. Byłem jeszcze jedną noc w starym domku, i tam... zrobiłem kupkę... ale nikomu nie mówcie...
Moja buda, była przywieziona z pracy taty mojej pani, była ciągle przestawiana, przerabiana itp. Później mi zrobili budę drewnianą i spałem w niej dobre 10 lat, a teraz, spie około roku w nowej ekskluzywnej budzie... Nie cierpiałem nie cierpię, rzeczy takich jak: Wycieraczki, poduszki... poza moją budą i w mojej buzie, i w ogródku!!! Zawsze to gryzę... Dlaczego? Nie wiem każdy czegoś nie lubi, nie? Dlatego teraz wycieraczki, przy drzwiach są metalowe... Wyszło na moje, ja takie wole. Jakoś inne mnie wkurzają, lubie tez rwać kartony, i poduszki, i raz zjadłem kalosza, ale wtedy byłem jeszcze szczeniakiem! Cieszyłem się, że w końcu mam całe piękne podwórko dla siebie. Jeszcze wracając do mamy jest ona pomieszana z retrieverami... i innymi.. taty nie pamiętam ale na 85% był to kundelek naszego sąsiada...
Jednym słowem mam 11 lat i jestem super szczęśliwy!
( Ten rozdział jest oparty na faktach)
Niezłe wrażenia, super, czekamy z niecierpliwością dalszego ciągu. Połamania pióra, rozbudzonej fantazji autorko.:))
OdpowiedzUsuń