sobota, 11 stycznia 2014

                                   " Przygoda z chomiczkiem"
                                                               ( Rozdział 7)
                  ' Praca w zoo i niespodziewany zwrot akcji'
Przez dłuższy czas zastanawialiśmy się co zrobić z tym biednym pieskiem.
Nagle usłyszeliśmy rozmowę między dwoma panami.

- Możesz zabrać tego kundla jutro i zrobić z nim co trzeba.
- Oczywiście to dla mnie przyjemność.

Jeden z panów wyszedł a drugi szedł w naszą stronę.
Wyszliśmy z przejścia i cichutko wyszliśmy z bloku tak że nas nie zauważył.

Usłyszeliśmy także  jak pan mówi do pieska.

- To twój ostatni dzień kundlu.
  
I wyszedł.

- Co on chce go zabić!!!!!!?! ( powiedział Edek)
- Wygląda na to że tak. ( powiedziałam)
- I co zrobimy? ( zapytała Chleo)

-Jak można być takim człowiekiem żeby zabijać zwierzęta.
Trzeba go przyłapać bo tak nie może być! ( powiedziałam)

Byłam po prostu wściekła.
Musiałam coś z tym zrobić.
Przecież nie mogłam go tak zostawić.
I nie mogłam zostawić tej sprawy wolno.
Nagle wpadłam na świetny pomysł żeby w nocy się tu zakraść i go wziąć. Wszyscy się zgodzili więc taki jest plan.

Szliśmy... szliśmy i doszliśmy do domu babci Chleo.

- Cześć babciu
- Dzień dobry. ( powiedzieliśmy chórem)
- Ja znam tego chłopczyka i tom łysą dziewczynkę.
Chyba widziałam ich w sklepie zoologicznym.

Ja i Iwona spojrzałyśmy na siebie i mieliśmy złe przeczucia.
Dobra wiadomość jest taka że jeśli babcia da jej tego chomika który jest w ciąży to Edek będzie znowu z rodziną a zła jest taka
że znowu będą musieli się rozstać.

Gdy nastała noc wyszliśmy z domu babci Chleo.
Po jakimś czasie doszliśmy do bloku w którym jest ten mały piesek.

- Ten blok jest jeszcze straszniejszy w nocy.( powiedziałam)
- Wchodzimy. ( powiedział Edek)

Weszliśmy do środka tego opuszczonego bloku a potem do tajnego przejścia.
Zobaczyliśmy że go niema.
Nagle usłyszeliśmy odgłosy z następnego piętra.

- No piesku twoje ostatnie słowo.
- Nie!!!!!!!! ( krzyknęłam)

 Nagle pan i piesek popatrzyli się w moją stronę.
 Piesek ze skoczył z łóżka i podbiegł do mnie.
Zaczęliśmy uciekać z bloku razem z pieskiem.
Ten pan zaczął nas gonić ale po pewnym czasie go zgubiliśmy.
Po 15 minutach weszliśmy do domu Chleo.
Nakarmiliśmy pieska najlepszymi smakołykami jakie mieliśmy.
Piesek zjadł i położył się na kocyku który
mu przygotowaliśmy do spania.

- Chodź spać Monika jutro idziemy się zapytać czy na kilka dni by
nas przyjęli do zoo.
- Już idę.

O 6:00 obudziło nas szczekanie i Chleo.

- Co się stało?
- Po 1. As ( tak nazwałyśmy tego psa) chce iść na spacer a po drugie dostałam od babci chomika. Nazwałam ją Edzia a jak urodzą jej się dzieci to wymyślę jakieś imiona:).

- Super. ( powiedziałyśmy chórem )
- Edek bawi się z Edzią.
- Ok.

Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy z Asem na spacer po parku.
Po spacerze odprowadziliśmy go do domu i poszliśmy do zoo.

- Dzień dobry nazywam się Monika a to jest Iwona.
Czy moglibyśmy popracować tu przez kilka dni?
- Tak. Przyjdźcie jutro to zaczniecie pracę.
- O której mamy przyjść?
- O 8:00 będziecie publicznie karmić foki.
- Dobrze. Do widzenia.
- Do widzenia.

Pochodziliśmy po mieście resztę dnia.

- Może już chodźmy. ( powiedziałam)
- Tak pewnie już czekają na nas z kolacją.

Nagle na przeciw nas staną jakiś pan.

- Gdzie jest mój pies?!!!!!!!!!!!!!
                                                                     C.D.N.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz